Eksperci: testy rezerwy jajnikowej robione w klinikach in vitro to nie testy płodności


Amerykańscy badacze dowodzą, że kosztowne testy, reklamowane przez kliniki in vitro jako oceniające zdolność kobiety do zajścia w ciążę, są niewiarygodne. O wynikach badań informuje „Journal of the American Medical Association”.
Rezerwa jajnikowa to dość popularne określenie potencjału rozrodczego jajników. Na potrzeby klinik wykonujących zabiegi in vitro zostały opracowane tzw. testy rezerwy jajnikowej. Polegają one na pomiarze poziomu odpowiednich hormonów we krwi i z założenia mają oceniać ilość dostępnych komórek jajowych, a w efekcie – podatność kobiety na terapię. Co do tej funkcji nie ma wątpliwości. Testy zaczęto jednak reklamować w innej roli – metodzie przewidywania szans na zajście w ciążę. Naukowcy postanowili przyjrzeć się, czy słusznie.
Do badań przeprowadzonych przez zespół prof. Anne Z. Steiner (University of North Carolina w Chapel Hill, USA) dołączyło 750 kobiet w wieku od 30 do 44 lat, u których nie stwierdzono wcześniej niepłodności i które próbowały zajść w ciążę od nie więcej niż trzech miesięcy.
Wynik obserwacji ekspertów był następujący: niski poziom AMH lub wysoki poziom FSH – hormonów związanych z rezerwą jajnikową – nie miały związku z prawdopodobieństwem zajścia w ciążę w ciągu najbliższego miesiąca, półrocza czy roku.
Jak podkreślają badacze, wiele kobiet z niską rezerwą jajnikową zachodzi w ciążę bez problemu, podczas gdy starające się o dziecko ze znacznie lepszymi wynikami testu mogą potrzebować więcej czasu i/lub wymagać leczenia. Wyniki testu są zatem niewiarygodne, jeśli chodzi o samo stwierdzenie niepłodności. Mogą natomiast być przydatne przy wyborze odpowiedniej terapii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Świat i edukacja dziecka , Blogger