Rozszerzanie diety metodą BLW w pigułce – rozmowa z Gill Rapley
Współautorka książek „Bobas lubi wybór” oraz „Bobas Lubi Wybór. Książka kucharska” w rozmowie dla portalu Siostra Ania opowiada min. o tym, dlaczego papki nie są najlepszą metodą karmienia niemowląt oraz o korzyściach płynących ze stosowania metody Baby Led Weaning (BLW) dla rodziców i dziecka.Zmiksowane mięso, warzywa, ryż…
Dlaczego lubimy podawać niemowlakom papki?
Podajemy dzieciom papki, bo od zawsze to robiliśmy. To sposób na podanie jedzenia dziecku, które jest zbyt małe, aby samemu złapać je w rączki i przeżuć. To dla mnie chyba jedyne logiczne wytłumaczenie na ten sposób karmienia dzieci. Być może robimy to dlatego, że chcemy dostarczyć maluchowi wszystkie niezbędne składniki, więc miksujemy je razem, oraz dlatego, że zależy nam, żeby po prostu dziecko było najedzone. Wtedy jest szczęśliwe. Nie myślimy jednak, czy ma ono frajdę z jedzenia. Wymyślamy piosenki, zabawy, aby sprawić mu przyjemność, ale tylko po to, żeby dziecko „napełnić”. Jeśli decydujesz się na rozpoczęcie rozszerzania diety wcześniej, niż w 6 miesiącu, to może się to sprawdzić. Później już nie.
Kiedy możemy mieć pewność, że dziecko jest gotowe na przyjmowanie stałych pokarmów?
Wtedy, gdy potrafi samodzielnie siedzieć oraz chwytać do ręki jedzenie/inne przedmioty i wkładać je do buzi. Tak twierdzi większość osób i muszę się z tym zgodzić. Ale dopóki nie położymy przed maluchem (odpowiedniego) jedzenia, które będzie mógł dotknąć i spróbować, nie dowiemy się, czy jest gotowy. Dziecko jest w stanie pokazać nam swoimi odruchami, czy do tego dojrzało. To tak samo, jak z zastanawianiem się: czy moje dziecko powinno już chodzić? Czy powinnam postawić je na nogi? Tu nie chodzi o to, abyśmy w tej kwestii decydowali, ale dali możliwość – poprzez położenie dziecka na podłodze, aby spróbowało usiąść, raczkować itd. I kiedy będzie potrafiło wstać i pójść, zrobi to. A my, dopiero patrząc wstecz, będziemy w stanie powiedzieć: tak, mały był gotowy, aby chodzić w zeszłym tygodniu. To samo dotyczy podawania stałych pokarmów.
Od czego powinniśmy zacząć rozszerzanie diety niemowlaka?
Ważne, abyśmy zdali sobie sprawę, że warto poczekać do momentu, gdy dziecko będzie gotowe nie tylko pod względem rozwojowym (czyli będzie posiadało umiejętność chwytania i żucia jedzenia), lecz także do chwili, gdy jego układ trawienny będzie odpowiednio przygotowany. Dzięki temu, przy wprowadzaniu nowych pokarmów, nie będziemy musieli się tak bardzo zamartwiać czy maluch dobrze na nie zareaguje.
Znacznie lepiej będzie dla dziecka, gdy rozpoczniemy rozszerzanie diety od szerokiej gamy produktów – czyli nie tylko owoców i warzyw, ale też mięsa, chleba itd., ale ważne, aby poczekać z tym do 6. miesiąca życia. Jeśli w naszej rodzinie występują alergicy, warto być pod opieką lekarza lub dietetyka, ale ogólnie mówi się, że im wcześniej podamy dziecku zróżnicowane jedzenie, tym mniejsza szansa na rozwój alergii. Myślę, że kiedyś byliśmy tak ostrożni, bo gdy podaliśmy maluchowi dwie łyżki zmiksowanej marchewki, to było dla niego już dużo i dlatego nie mogliśmy podać dodatkowo odrobiny mięsa, czy makaronu. Dawaliśmy (choć zmiksowane) wszystko osobno. Dziś patrzymy na to pod innym kątem, czyli próbowania przez dziecko jedzenia. Jeśli położymy przed nim ziemniaka, marchewkę i mięso, tak aby mogło wziąć je do ręki, powąchać, a może nawet polizać, nie oznacza, że maluch zje te wszystkie rzeczy. Chodzi o to, żeby je poznał. Nie ma zagrożenia, że zje za dużo różnych produktów, ponieważ to on decyduje.
Co do technicznych uwag: warzywa powinny być ugotowane do takiej miękkości, aby dziecko mogło je spokojnie rzuć. Ważne, aby jednak nie były zbyt miękkie. Z większością owoców powinniśmy sobie spokojnie poradzić, jedyne na co trzeba uważać to drobne owoce, jak: winogrona, wiśnie, borówki itp. Przed podaniem ich dziecku, należy je przeciąć na pół (aby nie doszło do zadławienia – przyp. red.). Mięso jest bardzo ważne, powinniśmy podawać je od szóstego miesiąca, ponieważ żelazo jest jednym ze składników, których dziecko w tym wieku bardzo potrzebuje. Musimy jednak pamiętać, że podstawowym pożywieniem niemowlaka w tym czasie jest mleko mamy lub modyfikowane i wszystko inne, co podajemy dziecku, powinno być serwowane w bardzo małych ilościach. Nie chcemy zastępować mleka na tym etapie.
Jakie korzyści dla dziecka i dla rodziców płyną ze stosowania metody BLW?
Korzyści, jakie mogą czerpać rodzice, zależą od ich podejścia do tematu. Wielu z nich cieszy się z widoku dziecka czerpiącego radość i podekscytowanie z jedzenia i zwykle nie toczy walk przy stole, tak jak w przypadku karmienia łyżeczką, ponieważ nie ma problemu z odmową jakiegokolwiek jedzenia przez dziecko. Maluch może niczego z talerza nie wybrać, ale nie będzie to żadna odmowa, ponieważ nie ma czego odmawiać. Nikt bowiem nie zmusza dziecka do jedzenia czegokolwiek. Ponadto, łatwiej jest przygotowywać wspólne posiłki, ponieważ rodzice mogą gotować dla wszystkich to samo (jeśli oczywiście są ostrożni z solą, cukrem i innymi przyprawami – to samo dotyczy robienia papek). Zawsze musisz zwracać uwagę na to, co podajesz dziecku, ale generalnie gotujesz to, co dla całej rodziny, co jest o wiele prostsze. Łatwiej jest także wyjść do restauracji, bo w menu zawsze znajdzie się coś, co możemy podać maluchowi, bez konieczności noszenia ze sobą słoiczków z jedzeniem.
Największą korzyścią dla dziecka, na każdym kolejnym etapie jego rozwoju, jest czerpanie frajdy z jedzenia. To dla niego bardzo ekscytujące uczyć się i odkrywać różne nowe smaki bez presji jedzenia tego, co wciska im mama. Maluch może sam wybierać, co chce zjeść i według mnie ma to długofalowe korzyści. Dla przykładu, dzieci karmione metodą BLW w przyszłości chętniej wybierają zdrowe produkty i zjadają zdrowe posiłki, ale też są mniej narażone na otyłość. Przeprowadzono na ten temat badania. Przypuszczamy również (osoby zajmujące się BLW i dietą dzieci – przyp. red.), że stosowanie metody BLW może mieć korzystny wpływ na rozwój aparatu mowy, samej mowy, prawidłowego uzębienia i zgryzu (dzięki czemu jest mniejsze prawdopodobieństwo konieczności leczenia ortodontycznego), ale również rozwoju koordynacji wzrokowo-ruchowej i sprawności motorycznej, ponieważ niemowlęta spędzają wiele czasu na obracaniu i chwytaniu jedzenia, co w przypadku wielu dzieci jest możliwe dopiero w późniejszym wieku. Dzięki temu dużo wcześniej uczą się jak radzić sobie, podnosić i ostrożnie obchodzić się z wieloma przedmiotami i produktami.
Czy możemy wskazać kilka najważniejszych zasad BLW?
Zasadą, którą należy traktować poza kolejnością, jest zaufanie do dziecka, choć oczywiście łatwo powiedzieć, a znacznie trudniej wykonać. Ale do tego jeszcze wrócę. Wydaje mi się, że jedną z najważniejszych reguł jest gotowość dziecka do przyjmowania stałych pokarmów, o której mówiłam wcześniej, oraz umiejętność siedzenia – nawet z odrobiną pomocy, ale dziecko powinno trzymać głowę i ciało w linii prostej, tak aby swobodnie używać obydwu rąk jednocześnie. W czasie jedzenia nie powinniśmy się wygłupiać, ani rozśmieszać malucha, aby był w stanie bezpiecznie przeżuwać jedzenie. Dziecko samo powinno kontrolować to, co bierze do buzi, dlatego rodzice nie powinni pomagać mu nawet, gdy maluch zmaga się i nie może trafić z jedzeniem do buzi. Jeśli sobie z tym nie radzi, po prostu nie jest jeszcze gotowy. Tak to powinniśmy interpretować. Powinniśmy być szczególnie ostrożni, np. gdy starsze dziecko chce być pomocne i wkłada maluchowi coś do buzi. To może być naprawdę niebezpieczne. Podobnie jest w przypadku rozpoznania, kiedy dziecko chce skończyć jeść lub wybrać jakiś produkt z wielu na talerzu. Powinniśmy mu dać do tego kontrolę i pozwolić decydować, a nie wpychać na siłę. To pozwala nam rozbudzić zaufanie, o którym wcześniej wspomniałam. Kontynuacja karmienia piersią lub mieszanką na żądanie i myślenie o BLW, jako nowej możliwości zabawy, nauki, poznawania świata, a nie samego jedzenia to zasady, które powinny nam towarzyszyć przez cały czas. Nie powinniśmy oczekiwać od dziecka, że będzie dużo jadło na początku. Wiara w to, że maluch jest szczęśliwy od samego patrzenia na jedzenie, dotykania go, próbowania, wąchania, bez konieczności jedzenia jest równie ważna, jak wiara w to, że może chcieć normalnie jeść.
Czy istnieją jakieś przeciwwskazania do stosowania metody BLW?
Myślę, że na samym początku musimy zrozumieć, co BLW oznacza, z czym się wiąże. Jeśli masz dziecko z problemami, które np. urodziło się przedwcześnie, możliwe, że będzie potrzebowało niektórych pokarmów, zanim będzie gotowe do samodzielnego jedzenia, co oznacza, że będziesz musiała je karmić papkami. Zauważa się jednak, że wielu pediatrów coraz chętniej podaje wcześniakom suplementy mineralne i czeka do momentu, aż dzieci będą zdolne do samodzielnego jedzenia, co może trwać nawet dłużej niż 6 miesięcy (ponieważ wcześniak rozwojowo jeszcze ich nie ma).
Inny przykład: jeśli masz dziecko niepełnosprawne albo chore, któremu może być trudno jeść samodzielnie, wspieraj je w próbach. Jest mi przykro, gdy ludzie mówią: „to dziecko na pewno tego nie zrobi, bo jest chore”. Może zrobić, choćby tylko element danej czynności, jeśli tylko okażemy mu nasze wsparcie i wiarę w jego możliwości. To tak jak mówienie: „On nie potrafi chodzić.” Nie! Pomóż mu wykonać krok. Powinniśmy skupiać się na tym, co dziecko może zrobić, a nie na tym, czego nie potrafi. Wspierajmy je w najlepszy możliwy sposób. Spotykam wiele dzieci, w których umiejętności wątpi dużo ludzi. Przykład: wiele historii dzieci z zespołem Downa, które często są pasywne, gdy są karmione. Siedzą tylko z oczami skierowanymi w dół i otwartą buzią. Jeśli jednak zachęcimy je do aktywnego brania udziału w jedzeniu, to z dużym prawdopodobieństwem wpłynie to korzystnie na ich mięśnie, koordynację i oczywiście na samopoczucie. Niestety, można bardzo łatwo przeoczyć, co może taki maluch osiągnąć i od razu rzuca się hasło: on sobie nie poradzi. Oczywiście bylibyśmy niepoważni mówiąc: dajmy mu jeść, poradzi sobie jak inne dzieci. Mogłoby to okazać się niebezpieczne. Musimy jednak wspierać maluchy, aby choć w części rozwijały się jak zdrowe dzieci.
Mam również styczność z dziećmi, które mają trudności z połykaniem papek/przecierów i ich jedyny sposób na jedzenie to żucie normalnego jedzenia. Z moich badań wynika, że papki wcale nie są najprostszą formą do jedzenia dla dzieci, które potrafią już przeżuwać. Spotykam wielu rodziców, którzy dziękują Bogu za metodę BLW, bo gdyby nie ona, ich dzieci walczyłyby z papkami, a tak po prostu ominęli ten etap żywienia.
Często zdarza się, że w 4–5 miesiącu rodzice karmią dziecko łyżeczką, po czym dziecko przestaje jeść lub odmawia jedzenia. Dlaczego tak się dzieje?
Dzieci nie chcą być karmione, ponieważ stają się coraz bardziej niezależne. Przychodzi do mnie wielu rodziców, których maluch około 7–8 miesiąca życia staje się samodzielniejszy i zaczyna odpychać łyżeczkę, zamykać buzię, histeryzować, a oni nie wiedzą, co robić. Odpowiadam: pozwól mu jeść samemu. Tego twoje dziecko chce na tym etapie. Wiele problemów wynika ze złego zrozumienia problemu. Ciągle słyszymy, że jeśli dziecko nie chce jeść, nie powinniśmy się poddawać i cały czas próbować, aż w końcu maluch zacznie jeść. Tylko, że tu nie chodzi o niechęć dziecka do samego jedzenia (jako posiłku). Problem tkwi w sposobie jego przyjmowania/podawania, którego dziecko nie lubi. Jeśli go zmienisz, zobaczysz, że maluch z chęcią zacznie jeść samodzielnie.
Wielu rodziców przygotowuje osobno posiłki dla siebie i osobno dla dziecka. To dosyć męczące. Jak połączyć obydwa menu, aby otrzymać zbilansowaną, smaczną i zdrową kuchnię dla całej rodziny?
W pierwszej kolejności powinniśmy wybierać zdrowe jedzenie. Dla wielu rodzin oznacza to duże zmiany. Ponadto musimy pamiętać o unikaniu cukru, soli, miodu, orzechów, które nie nadają się dla niemowląt. Jeśli dorośli chcą dodać więcej soli czy cukru na swój talerz, w porządku. Ale wiele osób po jakimś czasie tak zmienia swoje poczucie smaku, że konkretne produkty zaczynają im smakować z użyciem jedynie przypraw (takich jak pieprz), czy ziół. Niemowlaki również nie muszą jeść dań bez smaku, lubią delikatnie przyprawione jedzenie. Głównym elementem jest jednak kształt jedzenia. Powinno być w kształcie i rozmiarze dostosowanym do niemowlaka, tak aby potrafił je wziąć do rączki. Nie powinno być jednak za małe, ponieważ, nawet jeśli półroczne dziecko może chwycić mały przedmiot, to będzie miało problem z wypuszczeniem go z ręki (tzn. może wypuścić, ale niekoniecznie do buzi). Dlatego jedzenie powinno być podawane w dużych kawałkach, długich paskach, jak np. ugotowana marchewka, którą łatwo trzymać, ale jest na tyle długa, że dziecko może ją jednocześnie żuć. Niektóre warzywa z natury są łatwe do chwytania, jak np. brokuł, który ma łodygę. Resztę trzeba dostosowywać. Z owocami też bywa różnie. Sześciomiesięczny niemowlak może mieć problem ze złapaniem połowy winogrona, ale z łatwością poradzi sobie ze słupkiem z jabłka. Owoce, takie jak banany, możemy podawać po oderwaniu tylko części skórki, aby nie wyślizgiwały się z rączki dziecka. Znam rodziców, którzy podają maluchom np. awokado obtoczone w płatkach owsianych, aby łatwiej było utrzymać je w ręce. Mięso możemy podawać w postaci miękkich, długo gotowanych kawałków lub pulpetów. Omlet możemy pokroić w długie paski. Im dziecko będzie starsze, tym bardziej możemy zmniejszać rozmiar poszczególnych kawałków jedzenia.
Czy istnieje prosta recepta na wychowanie dziecka lubiącego jeść?
Tak, Baby Lead Weaning (śmiech). Ponieważ tu nie ma czego nie lubić. Za dużo myślimy o tym, jak sprawić, aby dziecko lubiło jeść. A ono przecież to lubi, tylko my sprawiamy niepotrzebne problemy. Przestańmy to robić i będzie wszystko w porządku.
Często spotykamy się z rodzicami maluchów, które potrafią jednego dnia jeść normalnie, a drugiego i trzeciego nie wezmą do ust praktycznie nic. Czy to powód do zmartwienia? Jak temu zaradzić?
Myślę, że niemowlęta jedzą normalnie, gdy jednego dnia wybierają jedną rzecz, a drugiego inną. Nie ma na ten temat przeprowadzonych żadnych badań, ale jest kilka poważnych argumentów, które pozwalają wierzyć, że apetyt dziecka mówi mu, czego dokładnie potrzebuje. Jeśli dziecko jest po chorobie, ma większe zapotrzebowanie na jedzenie bogate w witaminy. Gdy maluch jest w okresie intensywnego wzrostu, może wybierać produkty wysokobiałkowe, a gdy traci dużo energii, spędzając aktywnie czas, będzie domagał się węglowodanów. Dziecko wie, czego potrzebuje. Jeśli nie damy mu możliwości wyboru jedzenia (tak, jak my mówimy: „nie dziękuję, nie mam dziś na to ochoty”) i będziemy zmuszać do jedzenia rzeczy, których ich organizm odmawia w danym momencie, przegramy tę walkę i nauczymy dzieci lekceważenia faktycznych potrzeb swojego ciała. I to samo działa w drugą stronę. Jeśli namawiamy dziecko do jedzenia i oferujemy mu smakołyki, które lubi, jako nagrodę (na zasadzie: zjedz kotlecika, a dostaniesz ciastko), właściwie tylko pogarszamy sprawę. W ten sposób zachęcamy malucha do wykorzystywania jedzenia do złych celów albo do jedzenia tylko dla przyjemności rodziców, zamiast do różnorodnego jedzenia, którego potrzebuje ich organizm.
Mnóstwo ludzi źle się odżywia, nie dlatego, że ich ciało potrzebuje takiego jedzenia, ale z tego powodu, że nasz mózg jest tak uwarunkowany (zaprogramowany?), aby myśleć, że to właśnie to jedzenie jest wyjątkowe. Przykładem jest kawa czy słodycze, które uznajemy za przyjemność, ponieważ ktoś kiedyś nam tak powiedział.
Czyli nie musimy się martwić o te przerwy w jedzeniu?
Czasem może to być dzień, a czasem dwa tygodnie niejedzenia konkretnych rzeczy albo jedzenia np. tylko bananów, ale to nic strasznego. Nie ma powodu, żeby twierdzić, że coś jest nie tak. Większość składników nasz organizm magazynuje, dlatego potrzebujemy ich w niewielkiej ilości każdego dnia.
Czy przeprowadzono jakieś badania, które przedstawiłyby różnice w rozwoju dzieci karmionych papkami oraz maluchów karmionych metodą BLW? Być może sama Pani zauważa jakąś rozbieżność w efektach stosowania tych metod?
Ludzie zaczynają się tym tematem coraz bardziej interesować i mamy już badania, które mówią nam, jacy rodzice wybierają BLW. Na ogół są to osoby dobrze wykształcone, decydujące się w pierwszej kolejności na karmienie piersią. Nie ma tu żadnej niespodzianki. Jeśli chodzi o dzieci, mamy dowody na to, że są one bardziej skłonne do dokonywania wyboru zdrowego jedzenia w przyszłości oraz rzadziej cierpią na nadwagę. Moje własne badania, które już niedługo opublikuję, dotyczą tego, jakie różnice faktycznie istnieją między dziećmi karmionymi łyżeczką i tymi jedzącymi samodzielnie. Mogą one wskazać na inne ważne kwestie dla dzieci, takie jak rozwój koordynacji wzrokowo-ruchowej, czy poznawanie świata, do których przyczynia się sposób jedzenia. Istnieją również badania dotyczące kwestii ryzyka zadławienia, których wyniki zostaną opublikowane już niebawem. Dowodzą one, że ryzyko zadławienia wcale nie jest większe w przypadku samodzielnego jedzenia, jeśli nie mniejsze niż w przypadku karmienia łyżeczką. To pokazuje nam, że dziecko samodzielnie kontrolujące to jak je, może być bezpieczniejsze, wbrew temu, co uważa wielu ludzi. Choć przeprowadza się coraz więcej badań, wciąż brakuje wystarczającej liczby dowodów popierających BLW. Chciałabym jednak dodać, że karmienie łyżeczką i podawanie puree również nie posiada dowodów potwierdzających ich słuszność. Metoda ta nigdy nie była testowana ani badana, choć jest tak chętnie stosowana. Ale tak jak mówiłam na początku rozmowy, wynika to z faktu, że była kontynuowana przez wiele lat i robiło się tak od zawsze. Jeśli jednak to jedyny powód, dla którego stosuje się ją u dzieci sześciomiesięcznych i starszych, powtarzam: nie ma żadnych dowodów popierających jej zasadność i bezpieczeństwo.
Dlaczego lubimy podawać niemowlakom papki?
Podajemy dzieciom papki, bo od zawsze to robiliśmy. To sposób na podanie jedzenia dziecku, które jest zbyt małe, aby samemu złapać je w rączki i przeżuć. To dla mnie chyba jedyne logiczne wytłumaczenie na ten sposób karmienia dzieci. Być może robimy to dlatego, że chcemy dostarczyć maluchowi wszystkie niezbędne składniki, więc miksujemy je razem, oraz dlatego, że zależy nam, żeby po prostu dziecko było najedzone. Wtedy jest szczęśliwe. Nie myślimy jednak, czy ma ono frajdę z jedzenia. Wymyślamy piosenki, zabawy, aby sprawić mu przyjemność, ale tylko po to, żeby dziecko „napełnić”. Jeśli decydujesz się na rozpoczęcie rozszerzania diety wcześniej, niż w 6 miesiącu, to może się to sprawdzić. Później już nie.
Kiedy możemy mieć pewność, że dziecko jest gotowe na przyjmowanie stałych pokarmów?
Wtedy, gdy potrafi samodzielnie siedzieć oraz chwytać do ręki jedzenie/inne przedmioty i wkładać je do buzi. Tak twierdzi większość osób i muszę się z tym zgodzić. Ale dopóki nie położymy przed maluchem (odpowiedniego) jedzenia, które będzie mógł dotknąć i spróbować, nie dowiemy się, czy jest gotowy. Dziecko jest w stanie pokazać nam swoimi odruchami, czy do tego dojrzało. To tak samo, jak z zastanawianiem się: czy moje dziecko powinno już chodzić? Czy powinnam postawić je na nogi? Tu nie chodzi o to, abyśmy w tej kwestii decydowali, ale dali możliwość – poprzez położenie dziecka na podłodze, aby spróbowało usiąść, raczkować itd. I kiedy będzie potrafiło wstać i pójść, zrobi to. A my, dopiero patrząc wstecz, będziemy w stanie powiedzieć: tak, mały był gotowy, aby chodzić w zeszłym tygodniu. To samo dotyczy podawania stałych pokarmów.
Od czego powinniśmy zacząć rozszerzanie diety niemowlaka?
Ważne, abyśmy zdali sobie sprawę, że warto poczekać do momentu, gdy dziecko będzie gotowe nie tylko pod względem rozwojowym (czyli będzie posiadało umiejętność chwytania i żucia jedzenia), lecz także do chwili, gdy jego układ trawienny będzie odpowiednio przygotowany. Dzięki temu, przy wprowadzaniu nowych pokarmów, nie będziemy musieli się tak bardzo zamartwiać czy maluch dobrze na nie zareaguje.
Znacznie lepiej będzie dla dziecka, gdy rozpoczniemy rozszerzanie diety od szerokiej gamy produktów – czyli nie tylko owoców i warzyw, ale też mięsa, chleba itd., ale ważne, aby poczekać z tym do 6. miesiąca życia. Jeśli w naszej rodzinie występują alergicy, warto być pod opieką lekarza lub dietetyka, ale ogólnie mówi się, że im wcześniej podamy dziecku zróżnicowane jedzenie, tym mniejsza szansa na rozwój alergii. Myślę, że kiedyś byliśmy tak ostrożni, bo gdy podaliśmy maluchowi dwie łyżki zmiksowanej marchewki, to było dla niego już dużo i dlatego nie mogliśmy podać dodatkowo odrobiny mięsa, czy makaronu. Dawaliśmy (choć zmiksowane) wszystko osobno. Dziś patrzymy na to pod innym kątem, czyli próbowania przez dziecko jedzenia. Jeśli położymy przed nim ziemniaka, marchewkę i mięso, tak aby mogło wziąć je do ręki, powąchać, a może nawet polizać, nie oznacza, że maluch zje te wszystkie rzeczy. Chodzi o to, żeby je poznał. Nie ma zagrożenia, że zje za dużo różnych produktów, ponieważ to on decyduje.
Co do technicznych uwag: warzywa powinny być ugotowane do takiej miękkości, aby dziecko mogło je spokojnie rzuć. Ważne, aby jednak nie były zbyt miękkie. Z większością owoców powinniśmy sobie spokojnie poradzić, jedyne na co trzeba uważać to drobne owoce, jak: winogrona, wiśnie, borówki itp. Przed podaniem ich dziecku, należy je przeciąć na pół (aby nie doszło do zadławienia – przyp. red.). Mięso jest bardzo ważne, powinniśmy podawać je od szóstego miesiąca, ponieważ żelazo jest jednym ze składników, których dziecko w tym wieku bardzo potrzebuje. Musimy jednak pamiętać, że podstawowym pożywieniem niemowlaka w tym czasie jest mleko mamy lub modyfikowane i wszystko inne, co podajemy dziecku, powinno być serwowane w bardzo małych ilościach. Nie chcemy zastępować mleka na tym etapie.
Jakie korzyści dla dziecka i dla rodziców płyną ze stosowania metody BLW?
Korzyści, jakie mogą czerpać rodzice, zależą od ich podejścia do tematu. Wielu z nich cieszy się z widoku dziecka czerpiącego radość i podekscytowanie z jedzenia i zwykle nie toczy walk przy stole, tak jak w przypadku karmienia łyżeczką, ponieważ nie ma problemu z odmową jakiegokolwiek jedzenia przez dziecko. Maluch może niczego z talerza nie wybrać, ale nie będzie to żadna odmowa, ponieważ nie ma czego odmawiać. Nikt bowiem nie zmusza dziecka do jedzenia czegokolwiek. Ponadto, łatwiej jest przygotowywać wspólne posiłki, ponieważ rodzice mogą gotować dla wszystkich to samo (jeśli oczywiście są ostrożni z solą, cukrem i innymi przyprawami – to samo dotyczy robienia papek). Zawsze musisz zwracać uwagę na to, co podajesz dziecku, ale generalnie gotujesz to, co dla całej rodziny, co jest o wiele prostsze. Łatwiej jest także wyjść do restauracji, bo w menu zawsze znajdzie się coś, co możemy podać maluchowi, bez konieczności noszenia ze sobą słoiczków z jedzeniem.
Największą korzyścią dla dziecka, na każdym kolejnym etapie jego rozwoju, jest czerpanie frajdy z jedzenia. To dla niego bardzo ekscytujące uczyć się i odkrywać różne nowe smaki bez presji jedzenia tego, co wciska im mama. Maluch może sam wybierać, co chce zjeść i według mnie ma to długofalowe korzyści. Dla przykładu, dzieci karmione metodą BLW w przyszłości chętniej wybierają zdrowe produkty i zjadają zdrowe posiłki, ale też są mniej narażone na otyłość. Przeprowadzono na ten temat badania. Przypuszczamy również (osoby zajmujące się BLW i dietą dzieci – przyp. red.), że stosowanie metody BLW może mieć korzystny wpływ na rozwój aparatu mowy, samej mowy, prawidłowego uzębienia i zgryzu (dzięki czemu jest mniejsze prawdopodobieństwo konieczności leczenia ortodontycznego), ale również rozwoju koordynacji wzrokowo-ruchowej i sprawności motorycznej, ponieważ niemowlęta spędzają wiele czasu na obracaniu i chwytaniu jedzenia, co w przypadku wielu dzieci jest możliwe dopiero w późniejszym wieku. Dzięki temu dużo wcześniej uczą się jak radzić sobie, podnosić i ostrożnie obchodzić się z wieloma przedmiotami i produktami.
Czy możemy wskazać kilka najważniejszych zasad BLW?
Zasadą, którą należy traktować poza kolejnością, jest zaufanie do dziecka, choć oczywiście łatwo powiedzieć, a znacznie trudniej wykonać. Ale do tego jeszcze wrócę. Wydaje mi się, że jedną z najważniejszych reguł jest gotowość dziecka do przyjmowania stałych pokarmów, o której mówiłam wcześniej, oraz umiejętność siedzenia – nawet z odrobiną pomocy, ale dziecko powinno trzymać głowę i ciało w linii prostej, tak aby swobodnie używać obydwu rąk jednocześnie. W czasie jedzenia nie powinniśmy się wygłupiać, ani rozśmieszać malucha, aby był w stanie bezpiecznie przeżuwać jedzenie. Dziecko samo powinno kontrolować to, co bierze do buzi, dlatego rodzice nie powinni pomagać mu nawet, gdy maluch zmaga się i nie może trafić z jedzeniem do buzi. Jeśli sobie z tym nie radzi, po prostu nie jest jeszcze gotowy. Tak to powinniśmy interpretować. Powinniśmy być szczególnie ostrożni, np. gdy starsze dziecko chce być pomocne i wkłada maluchowi coś do buzi. To może być naprawdę niebezpieczne. Podobnie jest w przypadku rozpoznania, kiedy dziecko chce skończyć jeść lub wybrać jakiś produkt z wielu na talerzu. Powinniśmy mu dać do tego kontrolę i pozwolić decydować, a nie wpychać na siłę. To pozwala nam rozbudzić zaufanie, o którym wcześniej wspomniałam. Kontynuacja karmienia piersią lub mieszanką na żądanie i myślenie o BLW, jako nowej możliwości zabawy, nauki, poznawania świata, a nie samego jedzenia to zasady, które powinny nam towarzyszyć przez cały czas. Nie powinniśmy oczekiwać od dziecka, że będzie dużo jadło na początku. Wiara w to, że maluch jest szczęśliwy od samego patrzenia na jedzenie, dotykania go, próbowania, wąchania, bez konieczności jedzenia jest równie ważna, jak wiara w to, że może chcieć normalnie jeść.
Czy istnieją jakieś przeciwwskazania do stosowania metody BLW?
Myślę, że na samym początku musimy zrozumieć, co BLW oznacza, z czym się wiąże. Jeśli masz dziecko z problemami, które np. urodziło się przedwcześnie, możliwe, że będzie potrzebowało niektórych pokarmów, zanim będzie gotowe do samodzielnego jedzenia, co oznacza, że będziesz musiała je karmić papkami. Zauważa się jednak, że wielu pediatrów coraz chętniej podaje wcześniakom suplementy mineralne i czeka do momentu, aż dzieci będą zdolne do samodzielnego jedzenia, co może trwać nawet dłużej niż 6 miesięcy (ponieważ wcześniak rozwojowo jeszcze ich nie ma).
Inny przykład: jeśli masz dziecko niepełnosprawne albo chore, któremu może być trudno jeść samodzielnie, wspieraj je w próbach. Jest mi przykro, gdy ludzie mówią: „to dziecko na pewno tego nie zrobi, bo jest chore”. Może zrobić, choćby tylko element danej czynności, jeśli tylko okażemy mu nasze wsparcie i wiarę w jego możliwości. To tak jak mówienie: „On nie potrafi chodzić.” Nie! Pomóż mu wykonać krok. Powinniśmy skupiać się na tym, co dziecko może zrobić, a nie na tym, czego nie potrafi. Wspierajmy je w najlepszy możliwy sposób. Spotykam wiele dzieci, w których umiejętności wątpi dużo ludzi. Przykład: wiele historii dzieci z zespołem Downa, które często są pasywne, gdy są karmione. Siedzą tylko z oczami skierowanymi w dół i otwartą buzią. Jeśli jednak zachęcimy je do aktywnego brania udziału w jedzeniu, to z dużym prawdopodobieństwem wpłynie to korzystnie na ich mięśnie, koordynację i oczywiście na samopoczucie. Niestety, można bardzo łatwo przeoczyć, co może taki maluch osiągnąć i od razu rzuca się hasło: on sobie nie poradzi. Oczywiście bylibyśmy niepoważni mówiąc: dajmy mu jeść, poradzi sobie jak inne dzieci. Mogłoby to okazać się niebezpieczne. Musimy jednak wspierać maluchy, aby choć w części rozwijały się jak zdrowe dzieci.
Mam również styczność z dziećmi, które mają trudności z połykaniem papek/przecierów i ich jedyny sposób na jedzenie to żucie normalnego jedzenia. Z moich badań wynika, że papki wcale nie są najprostszą formą do jedzenia dla dzieci, które potrafią już przeżuwać. Spotykam wielu rodziców, którzy dziękują Bogu za metodę BLW, bo gdyby nie ona, ich dzieci walczyłyby z papkami, a tak po prostu ominęli ten etap żywienia.
Często zdarza się, że w 4–5 miesiącu rodzice karmią dziecko łyżeczką, po czym dziecko przestaje jeść lub odmawia jedzenia. Dlaczego tak się dzieje?
Dzieci nie chcą być karmione, ponieważ stają się coraz bardziej niezależne. Przychodzi do mnie wielu rodziców, których maluch około 7–8 miesiąca życia staje się samodzielniejszy i zaczyna odpychać łyżeczkę, zamykać buzię, histeryzować, a oni nie wiedzą, co robić. Odpowiadam: pozwól mu jeść samemu. Tego twoje dziecko chce na tym etapie. Wiele problemów wynika ze złego zrozumienia problemu. Ciągle słyszymy, że jeśli dziecko nie chce jeść, nie powinniśmy się poddawać i cały czas próbować, aż w końcu maluch zacznie jeść. Tylko, że tu nie chodzi o niechęć dziecka do samego jedzenia (jako posiłku). Problem tkwi w sposobie jego przyjmowania/podawania, którego dziecko nie lubi. Jeśli go zmienisz, zobaczysz, że maluch z chęcią zacznie jeść samodzielnie.
Wielu rodziców przygotowuje osobno posiłki dla siebie i osobno dla dziecka. To dosyć męczące. Jak połączyć obydwa menu, aby otrzymać zbilansowaną, smaczną i zdrową kuchnię dla całej rodziny?
W pierwszej kolejności powinniśmy wybierać zdrowe jedzenie. Dla wielu rodzin oznacza to duże zmiany. Ponadto musimy pamiętać o unikaniu cukru, soli, miodu, orzechów, które nie nadają się dla niemowląt. Jeśli dorośli chcą dodać więcej soli czy cukru na swój talerz, w porządku. Ale wiele osób po jakimś czasie tak zmienia swoje poczucie smaku, że konkretne produkty zaczynają im smakować z użyciem jedynie przypraw (takich jak pieprz), czy ziół. Niemowlaki również nie muszą jeść dań bez smaku, lubią delikatnie przyprawione jedzenie. Głównym elementem jest jednak kształt jedzenia. Powinno być w kształcie i rozmiarze dostosowanym do niemowlaka, tak aby potrafił je wziąć do rączki. Nie powinno być jednak za małe, ponieważ, nawet jeśli półroczne dziecko może chwycić mały przedmiot, to będzie miało problem z wypuszczeniem go z ręki (tzn. może wypuścić, ale niekoniecznie do buzi). Dlatego jedzenie powinno być podawane w dużych kawałkach, długich paskach, jak np. ugotowana marchewka, którą łatwo trzymać, ale jest na tyle długa, że dziecko może ją jednocześnie żuć. Niektóre warzywa z natury są łatwe do chwytania, jak np. brokuł, który ma łodygę. Resztę trzeba dostosowywać. Z owocami też bywa różnie. Sześciomiesięczny niemowlak może mieć problem ze złapaniem połowy winogrona, ale z łatwością poradzi sobie ze słupkiem z jabłka. Owoce, takie jak banany, możemy podawać po oderwaniu tylko części skórki, aby nie wyślizgiwały się z rączki dziecka. Znam rodziców, którzy podają maluchom np. awokado obtoczone w płatkach owsianych, aby łatwiej było utrzymać je w ręce. Mięso możemy podawać w postaci miękkich, długo gotowanych kawałków lub pulpetów. Omlet możemy pokroić w długie paski. Im dziecko będzie starsze, tym bardziej możemy zmniejszać rozmiar poszczególnych kawałków jedzenia.
Czy istnieje prosta recepta na wychowanie dziecka lubiącego jeść?
Tak, Baby Lead Weaning (śmiech). Ponieważ tu nie ma czego nie lubić. Za dużo myślimy o tym, jak sprawić, aby dziecko lubiło jeść. A ono przecież to lubi, tylko my sprawiamy niepotrzebne problemy. Przestańmy to robić i będzie wszystko w porządku.
Często spotykamy się z rodzicami maluchów, które potrafią jednego dnia jeść normalnie, a drugiego i trzeciego nie wezmą do ust praktycznie nic. Czy to powód do zmartwienia? Jak temu zaradzić?
Myślę, że niemowlęta jedzą normalnie, gdy jednego dnia wybierają jedną rzecz, a drugiego inną. Nie ma na ten temat przeprowadzonych żadnych badań, ale jest kilka poważnych argumentów, które pozwalają wierzyć, że apetyt dziecka mówi mu, czego dokładnie potrzebuje. Jeśli dziecko jest po chorobie, ma większe zapotrzebowanie na jedzenie bogate w witaminy. Gdy maluch jest w okresie intensywnego wzrostu, może wybierać produkty wysokobiałkowe, a gdy traci dużo energii, spędzając aktywnie czas, będzie domagał się węglowodanów. Dziecko wie, czego potrzebuje. Jeśli nie damy mu możliwości wyboru jedzenia (tak, jak my mówimy: „nie dziękuję, nie mam dziś na to ochoty”) i będziemy zmuszać do jedzenia rzeczy, których ich organizm odmawia w danym momencie, przegramy tę walkę i nauczymy dzieci lekceważenia faktycznych potrzeb swojego ciała. I to samo działa w drugą stronę. Jeśli namawiamy dziecko do jedzenia i oferujemy mu smakołyki, które lubi, jako nagrodę (na zasadzie: zjedz kotlecika, a dostaniesz ciastko), właściwie tylko pogarszamy sprawę. W ten sposób zachęcamy malucha do wykorzystywania jedzenia do złych celów albo do jedzenia tylko dla przyjemności rodziców, zamiast do różnorodnego jedzenia, którego potrzebuje ich organizm.
Mnóstwo ludzi źle się odżywia, nie dlatego, że ich ciało potrzebuje takiego jedzenia, ale z tego powodu, że nasz mózg jest tak uwarunkowany (zaprogramowany?), aby myśleć, że to właśnie to jedzenie jest wyjątkowe. Przykładem jest kawa czy słodycze, które uznajemy za przyjemność, ponieważ ktoś kiedyś nam tak powiedział.
Czyli nie musimy się martwić o te przerwy w jedzeniu?
Czasem może to być dzień, a czasem dwa tygodnie niejedzenia konkretnych rzeczy albo jedzenia np. tylko bananów, ale to nic strasznego. Nie ma powodu, żeby twierdzić, że coś jest nie tak. Większość składników nasz organizm magazynuje, dlatego potrzebujemy ich w niewielkiej ilości każdego dnia.
Czy przeprowadzono jakieś badania, które przedstawiłyby różnice w rozwoju dzieci karmionych papkami oraz maluchów karmionych metodą BLW? Być może sama Pani zauważa jakąś rozbieżność w efektach stosowania tych metod?
Ludzie zaczynają się tym tematem coraz bardziej interesować i mamy już badania, które mówią nam, jacy rodzice wybierają BLW. Na ogół są to osoby dobrze wykształcone, decydujące się w pierwszej kolejności na karmienie piersią. Nie ma tu żadnej niespodzianki. Jeśli chodzi o dzieci, mamy dowody na to, że są one bardziej skłonne do dokonywania wyboru zdrowego jedzenia w przyszłości oraz rzadziej cierpią na nadwagę. Moje własne badania, które już niedługo opublikuję, dotyczą tego, jakie różnice faktycznie istnieją między dziećmi karmionymi łyżeczką i tymi jedzącymi samodzielnie. Mogą one wskazać na inne ważne kwestie dla dzieci, takie jak rozwój koordynacji wzrokowo-ruchowej, czy poznawanie świata, do których przyczynia się sposób jedzenia. Istnieją również badania dotyczące kwestii ryzyka zadławienia, których wyniki zostaną opublikowane już niebawem. Dowodzą one, że ryzyko zadławienia wcale nie jest większe w przypadku samodzielnego jedzenia, jeśli nie mniejsze niż w przypadku karmienia łyżeczką. To pokazuje nam, że dziecko samodzielnie kontrolujące to jak je, może być bezpieczniejsze, wbrew temu, co uważa wielu ludzi. Choć przeprowadza się coraz więcej badań, wciąż brakuje wystarczającej liczby dowodów popierających BLW. Chciałabym jednak dodać, że karmienie łyżeczką i podawanie puree również nie posiada dowodów potwierdzających ich słuszność. Metoda ta nigdy nie była testowana ani badana, choć jest tak chętnie stosowana. Ale tak jak mówiłam na początku rozmowy, wynika to z faktu, że była kontynuowana przez wiele lat i robiło się tak od zawsze. Jeśli jednak to jedyny powód, dla którego stosuje się ją u dzieci sześciomiesięcznych i starszych, powtarzam: nie ma żadnych dowodów popierających jej zasadność i bezpieczeństwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz