Matka asystuje przy swoim porodzie przez cesarskie cięcie? To możliwe w Australii
Czy matka może asystować przy swoim porodzie przez cesarskie cięcie i wyciągnąć dziecko ze swojego brzucha? W Australii jest to możliwe.
Pierwszą kobietą, która asystowała przy swoim porodzie była 41-letnia Gerri Wolfe. W grudniu 2014 r. trafiła do szpitala z powodu komplikacji ciążowych. Dowiedziała się, że musi urodzić swoje dzieci (była w ciąży bliźniaczej) w 36. tygodniu ciąży. Miała to być jej piąta z kolei cesarka (Geri miała już dziewięcioro dzieci). Poprzednie zabiegi zapamiętała jako "sterylne, chirurgiczne i bezosobowe". Chciała to zmienić. Udało jej się przekonać lekarza prowadzącego, by mogła asystować przy swoim porodzie. Gdy przeszła całą konieczną procedurę (musiała dokształcić się z zakresu położnictwa inwazyjnego oraz założyć jałowe rękawice), mogła dotknąć (jako pierwsza) i wyjąć swoje dzieci, a gdy lekarze zszywali ją, ona przez cały czas tuliła swoje maluchy.
Wyczyn Geri powtórzyły jeszcze dwie kobiety. Lekarze zastanawiają się, czy nie wprowadzić tego typu porodu do procedur szpitalnych.
Jak wygląda przygotowanie do takiego zabiegu?
Przed zabiegiem cesarskiego cięcia mama, podobnie jak lekarze, musi w specjalnym roztworze wysterylizować swoje ręce i ramiona.
Następnie zakładane są jej specjalne, długie rękawice. Pacjentka kładzie się na stole operacyjnym.
Gdy wszystko jest przygotowane do zabiegu, chirurg rozcina powłoki brzuszne i macicę, a następnie - na jego sygnał - mama sięga w dół brzucha i ze wskazówkami położnika wyjmuje dziecko, przenosząc je na swoją nagą pierś.
Gdy lekarze, zajmują się zszywaniem pacjentki, matka i dziecko mogą cieszyć się swoją bliskością. Dziecko nie jest odbierane matce (w celu zmierzenia i zważenia) zaraz po porodzie.
Wszystkie matki, które brały udział w takim porodzie, zgodnie twierdzą, że było to jedno z najbardziej ciekawych (i najpiękniejszych) doświadczeń w ich życiu.
Czy w Polsce taki poród byłby możliwy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz