Lęk separacyjny u niemowlaka – kiedy się pojawia i dlaczego?
Kiedy tylko znikasz z pola widzenia, twoje dziecko zaczyna płakać? Nie możesz wyjść do drugiego pokoju, bo od razu wpada w histerię? Bez względu na to, czy akurat się kąpiesz czy zmywasz naczynia, musi trzymać cię za nogę/rękę? Choć lęk separacyjny u niemowlaka, bo o nim mowa, na dłuższą metę bywa uciążliwy, jest zjawiskiem całkiem normalnym. Skąd się bierze, kiedy ustępuje i co w tym trudnym czasie może pomóc?
Czym jest lęk separacyjny u niemowlaka?
Lęk separacyjny objawia się bardzo mocną i negatywną reakcją niemowlaka na zniknięcie z oczu jego rodzica/opiekuna, z którym ma najsilniejszą więź. Zwykle chodzi o mamę. Lęk przed rozstaniem pojawia się zazwyczaj w okolicy szóstego miesiąca życia, kiedy dziecko zaczyna pełzać i może wzmóc się między dwunastym a osiemnastym miesiącem, gdy dziecko zaczyna chodzić.
Jak wyjaśniają Martha i William Searsowie, autorzy „Księgi Dziecka” (przeczytaj recenzję), lęk separacyjny może wiązać się z rozwojem nowych umiejętności motorycznych u dziecka. Niemowlę posiada możliwości motoryczne takie, jak pełzanie, raczkowanie lub chodzenie, pozwalające oddalić się od rodziców. Nie ma jednak jeszcze zdolności umysłowych, żeby z tym oddzieleniem sobie poradzić. Jego ciało mówi – idź, a umysł – zostań. To naturalny mechanizm obronny poznającego świat malucha.
Kiedy dziecko nie widzi cię, nie potrafi stwierdzić, że jesteś tuż za drzwiami łazienki i wystarczy tylko chwilę poczekać, aż wrócisz. Zrozumienie trwania przedmiotów i osób, zdolność pamięci do tworzenia i przywoływania mentalnych obrazów ludzi i rzeczy, których nie ma w danym momencie przed oczami, pojawia się u dzieci najwcześniej po drugim roku życia. Dopiero po ich nabyciu dziecko, z większą łatwością będzie przechodzić od tego, co znane, do nieznanego.
Uzależnienie od rodzica
Wielu rodziców może zastanawiać się, czy poprzez bliski kontakt z dzieckiem i aktywne reagowanie na jego potrzeby, nie uzależniają go od siebie. Wątpliwości te są często pogłębiane przez otoczenie, rzucające w momentach „ataku” lęku separacyjnego hasła typu: jaki maminsynek, nie bądź beksa, mamusia nauczyła, że jest na każde zawołanie i teraz dziecko to wykorzystuje, po co płaczesz, jak mama zaraz przyjdzie itp.
Autorzy „Księgi Dziecka” uspokajają, że takie zachowanie dziecka jest całkowicie normalne i nie ma związku z „uzależnieniem” od mamy. Dzięki bliskiemu kontaktowi z nią, niemowlę czuje się bezpiecznie, co w tym okresie jest dla niego czynnikiem gwarantującym prawidłowy rozwój. Lęk separacyjny u niemowlaka jest często miarą tego, jak bezpieczne jest przywiązanie dziecka i jak spokojnie wejdzie ono w niezależność.
Wcześniejsze teorie dotyczące tzw. psucia dzieci utrzymywały, że niemowlę silnie przywiązane do swojej matki nigdy nie stanie się niezależne i nie będzie na własną rękę odkrywać otaczającego je świata. Jak udowadniają Martha i William Searsowie, ich doświadczenie zarówno zawodowe, jak i prywatne pokazuje odwrotną zależność. Małżeństwo w swojej książce na dowód tej teorii przywołują także klasyczne badanie naukowe, zwane „eksperymentem z nieznaną sytuacją”.
O co w nim chodziło? Naukowcy badali dwie grupy niemowląt, przedstawionych jako „mające bezpieczną więź” i „pozbawione bezpiecznej więzi” z opiekunami w czasie nieznanej sytuacji „zabawowej”. Jak się okazało, dzieci najbliżej związane ze swoimi rodzicami wykazywały mniejszy niepokój w sytuacji rozdzielenia w celu poznania i obejrzenia nowych zabawek znajdujących się w pomieszczeniu. Co jakiś czas nawiązywały one kontakt z matkami, aby upewnić się, że mogą dalej poznawać otoczenie. Naukowcy doszli do wniosku, że matki dodają energii niemowlęcej eksploracji. Dzięki temu, że dzieci nie musiały martwić się, czy matka jest z nimi, całą energię zużywały do poznawania świata.
Nie chodzi zatem o to, aby w czasie nieznanych sytuacji trzymać dziecko kurczowo przy sobie „na wszelki wypadek”, ale o to, żeby zachęcać niemowlę do eksploracji nowego miejsca, czy przedmiotów, co chwilę wtrącając uspokajający komunikat: „wszystko dobrze, mama jest”. W ten sposób dziecko zacznie odkrywać kolejne szczeble drabiny niezależności. Kiedy oswoi się z jednym poziomem, może przejść do następnego. Wspinając się na taką drabinę, maluch będzie jednak cały czas upewniać się, że jest ktoś, kto go asekuruje.
Jak wspierać dziecko w okresie lęku separacyjnego?
Być przy dziecku 🙂 Choć komplikuje to plany i codzienne obowiązki rodziców, zarówno te domowe, jak i zawodowe, towarzyszenie dziecku w tym trudnym czasie, to tak naprawdę jedyne skuteczne działanie. Oczywiście, nie da się być przy niemowlęciu non stop, czasem trzeba wyjść do toalety, zrobić obiad czy wstawić pranie. Kiedy musimy zniknąć z oczu dziecka na kilka chwil, warto utrzymywać z nim od czasu do czasu kontakt głosowy, który uspokoi malucha niemogącego nas widzieć i stłumi atak lęku separacyjnego jeszcze zanim on nastąpi. Chwilę przed wyjściem do łazienki czy innego pokoju, warto zainteresować dziecko ulubioną zabawką czy po prostu ciekawym dla niego przedmiotem (np. plastikowym kubeczkiem albo jakimś bezpiecznym przyborem kuchennym).
Kiedy dziecko nie schodzi nam z rąk i cały czas jest do nas „przyklejone”, odbierając możliwość wykonania pewnych czynności, warto pomyśleć o chuście lub nosidle. Noszenie pozwala zwolnić ręce i jednocześnie być blisko wymagającego malucha.
Ciągła dostępność zaufanego opiekuna (jeśli mama pracuje, dobrze, żeby dziecko miało bezpieczną przystań w postaci zaufanej niani czy babci) zapewnia maluchowi potrzebne poczucie bezpieczeństwa i wspiera (a nie zaburza, jak kiedyś twierdzono) niezależność, pewność siebie i zaufanie. To zaś prowadzi do ważnego kroku milowego, który dziecko osiąga pod koniec pierwszego roku życia, czyli zdolności do samodzielnej zabawy. Nasze wysiłki są zatem fundamentem kolejnego etapu w rozwoju malucha.
Lęk przed obcymi
Oprócz lęku separacyjnego, u niemowląt może pojawić się także lęk przed obcymi. Często łączą się one ze sobą, czego oznaką jest zarówno silna potrzeba bycia przy mamie, jak i niechęć lub obawa przed osobami innymi niż rodzic. Lęk przed obcymi dotyka dzieci zwykle między 6. a 12. miesiącem życia.
O ile dotychczas twój maluch nie miał nic przeciwko byciu na rękach cioć, wujków, znajomych itd., teraz może zacząć grymasić lub płakać, gdy ktoś będzie chciał go od ciebie zabrać. Twoje dziecko może nawet odrzucić najbliższe osoby, które dotychczas były dla niego ważne, np. babcię czy dziadka. Jak wyjaśniają Searsowie, tego typu zachowanie również jest całkiem normalne i naturalne dla tego okresu i w którymś momencie samo przemija. Co ważne, to tylko etap, który nie jest odbiciem stylu rodzicielstwa ani objawem poczucia zagrożenia u dziecka.
Trzeba zdać sobie sprawę, że niemowlę widzi osoby obce przez pryzmat rodzica, z którym ma najsilniejszą więź. Obserwuje i czuje twoją reakcję na daną osobę i w ten sposób ocenia, czy może się na nią otworzyć czy też nie.
Jak zmniejszać lęk przed obcymi u niemowlaka?
Jest kilka sposobów, które pozwolą na łagodne oswojenie się dziecka z obcą osobą. Przede wszystkim działajmy spokojnie, bez pośpiechu i nacisku na dziecko. Kiedy spotkamy ciocię, koleżankę, dziadka czy inną osobę, poprośmy na wstępie, aby dała maluchowi chwilę zanim zacznie go głaskać, próbować wziąć na ręce czy zabawiać zbyt nachalnie (nie jest to łatwe do zrozumienia, zwłaszcza przez starsze osoby, które uwielbiają dzieci, ale warto się postarać zanim niemowlę się zrazi lub rozpłacze, a my zostaniemy posądzeni o „zepsucie” dziecka).
Dobrze, jeśli (nawet półrocznemu dziecku) przedstawisz gościa/rozmówcę w trzeciej osobie: „To jest ciocia Ola. Ona jest bardzo fajna.” W tym czasie ciocia Ola nie powinna się jeszcze do dziecka zbliżać. Stopniowo, ty z dzieckiem na rękach zmniejszaj dystans do niej, aż znajdziesz się na wyciągnięcie dłoni. Wtedy możesz wziąć rączkę dziecka i pogłaskać ciocię, zwracając uwagę na reakcję dziecka. Jeśli jeszcze się wycofuje, odpuście sobie na chwilę i zacznijcie rozmawiać, nie skupiając się tylko na maluchu. Po kilku minutach, a jeśli trzeba nawet po dłuższym czasie, starajcie się powtórzyć zmniejszanie dystansu pomiędzy dzieckiem a rozmówcą. Wasz gość może wziąć też do ręki ulubioną zabawkę maluszka i spróbować delikatnie go zabawiać, zachęcając do wzięcia misia czy grzechotki.
Jeśli i to nie pomoże i twój syn lub córka wciąż kurczowo będzie się ciebie trzymać, posadź go/ją na kolanach, prowadząc łagodną (bez krzyków, nadmiernych emocji czy wyolbrzymionej mimiki) rozmowę z gościem i pozwól maluchowi włączyć się do zabawy w swoim własnym tempie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz