Sesje noworodkowe – co rodzice powinni o nich wiedzieć?
„Przygotowanie do sesji – moje i rodziców – jest kluczem do udanych zdjęć” – mówi Agnieszka Dziduszkiewicz z Fotosister, fotograf specjalizujący się w profesjonalnej fotografii noworodkowej. W wywiadzie dla Siostry Ani opowiada o tym, na co rodzice powinni zwrócić uwagę, decydując się na sesję dla swojego dziecka.
Fotografia noworodkowa – czy to już trend czy rodzice podchodzą do tego tematu jeszcze z dystansem?
Fotografia noworodkowa jest modna. Na pewno jest bardziej popularna niż 6 lat temu, kiedy dopiero zaczynałam robić takie sesje. Niektórzy wątpili w to, czy ta fotografia w ogóle będzie miała szansę się u nas rozwinąć, czy mamy zgodzą się robić zdjęcia tak maleńkim dzieciom. Było to coś nowego, a na ogół to, co nowe, budzi jakieś obawy. W miarę upływu czasu fotografia noworodkowa stała się jednak bardziej popularna. Czym to jest spowodowane? Chyba tym, że każdy rodzic chce mieć piękne zdjęcia swojego dziecka i chce utrwalić jego pierwsze chwile. Wiadomo jednak, że ta fotografia ma też swoich przeciwników.
Co mówią na jej temat przeciwnicy?
Najczęściej negatywnie na ten temat wypowiadają się osoby, które nigdy nie brały udziału w takiej sesji. Głównie pojawiają się opinie, że to fanaberia rodziców, że maluchy są za małe lub jest im zimno…
Pomimo tego, że faktycznie ta fotografia bardzo się u nas rozwija, zauważyłam, że rodzice są jeszcze trochę zagubieni w tym temacie, nie wiedzą na co zwrócić uwagę. Brakuje im często rzetelnych informacji i wiedzy o tym co w rzeczywistości na sesji się dzieje, jaka jest jej atmosfera… Myślę, że to, w jakim kierunku pójdzie ta dziedzina, zależy od rodziców. To oni zweryfikują rynek.
Na co rodzice powinni zwrócić uwagę?
Przede wszystkim na doświadczenie fotografa. W USA tego typu fotografią zajmują się dziewczyny, które się w tym specjalizują. Rodzice powinni szukać specjalisty w dziedzinie fotografii noworodkowej. Skoro ten temat jest teraz modny, to w zasadzie każdy fotograf dołączył do swojej oferty zdjęcia noworodkowe.
Rodzic musi zdawać sobie sprawę, że tu nie wystarczy mieć wyłącznie umiejętności fotograficznych, ale należy również mieć wiedzę ogólno noworodkową. Dla fotografa noworodkowego jednym z pierwszych zainteresowań powinno być wszystko to, co dotyczy noworodka. Warto dowiedzieć się więcej o osobie, którą wybieramy do uwiecznienia pierwszych chwil malucha i nie kierować się wyłącznie ceną sesji, ale również doświadczeniem fotografa.
Proponuję, aby w momencie, gdy jesteśmy w ciąży i szukamy dla siebie najlepszej położnej, szpitala, wózka, fotelika, już wtedy szukać równocześnie fotografa, jeżeli chcemy zdecydować się na taką sesję. Na ogół rodzice wybierają fotografa z przypadku i nie przykładają zbyt dużej uwagi do tego, kim jest osoba z którą będą współpracować. To bardzo ważne w czyje ręce oddajemy swoje dziecko. Dobry fotograf noworodkowy powinien wziąć odpowiedzialność za sesję od samego początku do końca-od momentu pierwszej rozmowy z mamą powinien przeprowadzić ją przez całe przygotowanie do sesji, aż do jej zakończenia.
Jak wygląda przygotowanie do sesji?
Przede wszystkim mama musi w odpowiednim czasie zadzwonić, najlepiej jeszcze wtedy, kiedy jest w ciąży. Każdy fotograf ma swój standard przeprowadzania mamy przez sesję. Ja bardzo zwracam uwagę na to, aby mama czuła się otoczona opieką już od samego początku, wtedy przyjeżdża na sesję bez obaw. Wówczas ma świadomość, że przedyskutowała ze mną temat, może zadzwonić w każdej chwili i o coś dopytać. Wie o tym, jak ważne dla całej sesji jest samopoczucie jej i malucha. Na efekt sesji składa się bowiem wszystko, w tym samopoczucie rodziców i atmosfera między nimi. To ma być dla nich miło spędzone przedpołudnie, nie mogą przyjechać na sesję w złości i z takim nastawieniem, aby jak najszybciej mieć to za sobą. To wszystko odbija się później na współpracy i zdjęciach.
Fotograf powinien mieć jakieś informacje na temat noworodka z którym będzie pracować. Duży wpływ na zachowanie noworodka w czasie sesji ma to, w jaki sposób się urodził, czy pojawił się o czasie, czy były jakieś komplikacje. Ważne jest też jak maluszek jest karmiony. Te wszystkie tematy omawiam z mamą właśnie na etapie przygotowań do sesji, dając jej praktyczne rady, które pomogą całej rodzinie przygotować się do sesji w spokoju i harmonii z wypracowanym rytmem dnia.
Jak powinni się do niej przygotować rodzice?
Dla mnie udana sesja to efekt wspólnej pracy – mojego doświadczenia i przygotowania oraz przygotowania rodziców. Zauważyłam, że rodzice lubią czuć się współodpowiedzialni za efekt. Tata coś pomaga, mama asekuruje – ich zaangażowanie jest czymś bardzo ważnym. Przede wszystkim jednak oboje powinni chcieć tej sesji i być do niej przekonanym. Warto zdać sobie sprawę, że nie może być przy tym za dużo osób. Obecność rodziców i rodzeństwa w zupełności wystarczy. Im mniej ludzi, tym lepiej.
Jeżeli ktoś nosi w sobie obawy, maluch na pewno to wyczuje, co też będzie miało wpływ na końcowy efekt. Ja również nie mogę przyjść do pracy zdenerwowana. Muszę być spokojna, nie mogę mieć zbyt dużych oczekiwań. Otwieram się na to, czego maluszki mogą mnie nauczyć, bo każdy z nich wnosi do mojej pracy coś nowego.
Czego się Pani od nich uczy?
Przede wszystkim cierpliwości. Nie mogę sobie też z góry założyć, że skoro dostałam jakąś nową czapeczkę czy inny dodatek to jutro na sesji zrobię w tym zdjęcie. Może się okazać, że temu maluszkowi w ogóle się to nie spodoba. Trzeba też umieć zapanować nad emocjami – swoimi i rodziców – przecież sesja to dla nich duże przeżycie.
Jak długo trwa sesja i kiedy powinna być wykonana?
U nas sesja trwa do trzech godzin. Jeśli dziecko jest niespokojne to nie czarujmy się, że po pięciu godzinach nagle się to zmieni. Jeżeli w czasie sesji jest dłuższe karmienie lub robimy więcej zdjęć, to czasami trwa to dłużej, ok. czterech godzin. To czas całkowicie zarezerwowany dla tego konkretnego maluszka.
My sesje wykonujemy do trzeciego tygodnia życia dziecka. Wtedy noworodek najlepiej współpracuje i doskonale pamięta jeszcze swoją pozycję embrionalną.
Gdzie są wykonywane zdjęcia?
Pracujemy w swoim studiu. Jest ono dostosowane do potrzeb malucha, jest małe, jasne, łatwe do ogrzania. W zasadzie jest to pokój, w którym rodzice bardzo dobrze się czują. Mamy dobre światło, wszystkie dodatki pod ręką, ale jeśli jest taka potrzeba przyjeżdżam do czyjegoś domu.
Prowadzi Pani warsztaty dla innych fotografów, edukuje Pani w tym temacie rodziców, sama szkoliła się Pani m.in. u Rachel Vanoven. Współorganizowała Pani też akcję „Bezpieczny noworodek na sesji” – jak był jej cel?
To pomysł zaczerpnięty z USA. Akcja polega na tym, że fotografowie noworodkowi umieszczają na swoich blogach wpisy o bezpieczeństwie i kulisach swojej pracy, edukując w ten sposób rodziców, pokazując im jak zostało wykonane dane ujęcie od kuchni, a jak wygląda po obróbce. Bardzo często rodzice asekurują maluszka. Później to zdjęcie przerabiane jest w programie graficznym i nawet nie widać, że ręka mamy trzymała główkę, albo jedno zdjęcie było robione z dwóch ujęć.
Co jeszcze kryje się pod hasłem „bezpieczna sesja”?
Bezpieczna sesja dla każdego rodzica będzie znaczyła coś innego. Jeżeli mama nie układała jeszcze swojego dziecka na brzuszku, to sam fakt może wzbudzić w niej niepokój. Są jednak pewne standardy, ważne dla bezpieczeństwa, np. podczas sesji w studio powinna być odpowiednia temperatura i wilgotność, dobre oświetlenie. My pracujemy przy świetle dziennym i jesteśmy przeciwnikami błyskowego, ale w tej kwestii zdania się podzielone.
Sądzę, że najtrudniej jest zrobić proste ujęcia, jak np. na dłoniach u mamy czy taty. To są piękne, ponadczasowe zdjęcia, ale równocześnie bardzo wymagające.
Czasem na fotografiach widzę dużo rozpraszaczy – koronka, kwiatuszek, czapeczka – wszystko na raz. Myślę, że wtedy uwaga koncentruje się nie na tym co trzeba. Bardzo lubię dodatki i sama ich używam, ale ważny jest umiar.
Mówi się, że diabeł tkwi w szczegółach i to ma tutaj duże znaczenie. Warto mieć świadomość na co zwracać uwagę. Robiłam kiedyś wśród rodziców taki test, pokazywałam zdjęcia noworodka – jedno zrobione bez dbałości o szczegóły, drugie – z ich uwzględnieniem, tak jak to powinno według mnie wyglądać. Odpowiednie ułożenie, wyprostowane paluszki, zrelaksowana buzia czy też ładnie padające światło – to wszystko ma znaczenie. Mimo, że dla rodziców ich maluch jest zawsze najpiękniejszy, zauważyli te detale, z czego się bardzo cieszę!
Jakie sesje szczególnie zapadły Pani w pamięci?
Przede wszystkim sesja bliźniaków z labradorem. Do pomysłu uczestniczenia czworonogów w sesji zawszę podchodzę z dystansem, mimo, że jestem ich wielką miłośniczką. Jednak Lando okazał się być nadzwyczajnym pupilem. Pod koniec sesji udało nam się wykonać kilka naprawdę wspaniałych ujęć, na które do dziś patrzymy z sentymentem. To było ogromne wyzwanie. W tamtym roku leciałyśmy też do Mediolanu do malutkiej Evy – mama jest Polką, a tata Włochem i wymarzyli sobie, abyśmy zrobiły im sesję. To było dla nas dosyć spore wyzwanie logistyczne – spakować pół studia w walizkę. Po tym doświadczeniu stwierdziłyśmy z Anią, że jeśli udało nam się zrobić zdjęcia na takiej dalekiej sesji wyjazdowej, to zrobimy ją wszędzie. Kolejnym wyzwaniem była dla nas sesja z Dorotą Gardias i jej córeczką. Musiałam się trochę przeprogramować, aby nie podchodzić do Doroty jak do kogoś znanego, ale jak do każdej mamy, z którą pracuję. Po raz kolejny sprawdziło się to, że odpowiednie przygotowanie do sesji jest kluczem do udanych zdjęć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz