500 metrów? Nie pójdę! Do szkoły samochodem
Wśród dzieci szerzy się plaga otyłości, a rodzice twierdzą, że robią co mogą, by jej zapobiec. Część z nich przyznaje jednak, że odwozi dziecko do szkoły samochodem pod samą bramę, nawet jeśli… znajduje się ona 500 metrów od domu.
Tak postępuje jeden na 10. brytyjskich rodziców. Ponadto, 1/3 dzieci do szkoły jedzie samochodem lub autobusem, mimo że mieszka tylko kilometr od szkoły. Nie oznacza to, że rodzice są zbyt leniwi lub że nie zależy im na zdrowiu dziecka. 68% mam i ojców wolałoby, gdyby ich pociecha szła do szkoły na piechotę, jednak wybierają auto z powodu braku czasu. Do takich wniosków doszli dziennikarze z internetowego magazynu Parentdish.co.uk, którzy przepytali w tej sprawie ponad 2000 rodziców dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnym.
W Wielkiej Brytanii już 1/3 dzieci cierpi na nadwagę lub otyłość. Zamiast pozwolić dziecku na spacer do szkoły kilka razy w tygodniu, rodzice zawożą je pod samą bramę, a po szkole każą iść na ruchowe zajęcia dodatkowe (najczęściej płatne). Odprowadzanie do szkoły ma jednak nie tylko zapobiec otyłości. To również niepowtarzalny czas, który możemy poświęcić własnemu dziecku. Część z nas właśnie z jesiennych czy wiosennych spacerów do szkoły najlepiej zapamiętało czas spędzony ze swoimi rodzicami. Obecnie chętniej wyręczamy się opiekunką lub załatwiamy szkolną podwózkę w kilka minut, pozbawiając dziecko możliwości codziennego kontaktu z przyrodą, rodzicem i najbliższym otoczeniem. – To czas, kiedy dajesz dziecku indywidualną uwagę, z dala od domu i pracy – pisze Tamsin Kelly z Parentdish. – To naprawdę odpowiednio je nastraja na cały dzień – dodaje portal.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz