Zmiana szkoły - czy to dobry pomysł
Choć minęło już kilka miesięcy, dziecko nadal nie polubiło szkoły, źle się czuje wśród kolegów, nie może dogadać się w wychowawczynią. Może warto pomyśleć o radykalnym rozwiązaniu?
Pierwsze trzy lata nauki to bardzo ważny czas zarówno dla dziecka, jak i dla rodziców. Po pierwszym szoku, jakim jest rozstanie z przedszkolem i przystosowanie się do nowych warunków, przychodzi pora na nowe doświadczenia. Nauczanie początkowe jest "ładowaniem akumulatorów" na lata dalszej edukacji. To od szkolnego startu zależy, jak dziecko będzie potem traktowało naukę, budowało swoje relacje z rówieśnikami, wchodziło samodzielnie w życie. Niestety, czasem ten start nie jest udany - maluch nie lubi szkoły i zniechęca się do nauki.
Czasem siedmiolatek, który nie lubi chodzić do szkoły, poza werbalnymi oznakami niechęci zdradza jeszcze objawy somatyczne -rano boli go głowa, brzuch, ma biegunkę, wymiotuje, jest osowiały, ma gorączkę. Takie reakcje organizmu powinny być dla rodziców znakiem, że najwyższy czas mądrze pomóc dziecku.
Klasa pod lupą
W pierwszych latach szkolnych niezwykle ważna dla dziecka jest relacja z nauczycielem i klasowymi kolegami. Jeśli kontakty te nie układają się najlepiej: dziecko nie lubi wychowawcy, nie może znaleźć przyjaciela, źle czuje się w grupie rówieśników - to sygnał, by przyjrzeć się szkolnej sytuacji.
Warto kilka razy zaprosić kolegów syna czy córki do domu i dyskretnie poobserwować dzieci w zabawie. Można też wybrać się z klasą jako dodatkowy opiekun na wycieczkę lub basen i wtedy przyjrzeć się, jak dziecko radzi sobie w takiej sytuacji.
Koniecznie trzeba się umówić na dłuższą rozmowę z wychowawczynią. Niech opowie, jak postrzega dziecko na tle całej grupy. Być może wspólnie uda się znaleźć jakieś rozwiązanie.
Czas na pożegnanie?
Jeśli nasza ocena sytuacji pierwszaka nie wypadnie najlepiej i wszystko wskazuje na to, że są niewielkie szanse na jej poprawę w tej klasie (do tej pory nie udało się dziecku zaistnieć i nawiązać relacji) lub akurat z tą panią (jest mało elastyczna, reaguje obronnie, nie lubi dzieci, ma trudności z przekształcaniem klasy w grupę, nie można się z nią porozumieć), warto pomyśleć o pożegnaniu się z nielubianą szkołą.
Zmiana nie może jednak mieć charakteru ucieczki - skoro dziecku jest źle, to błyskawicznie zmieniamy szkołę, a po pewnym czasie ma trudności z przekształcaniem klasy w grupę i nie można się z nią porozumieć. Robimy to jeszcze raz i ten także nie okazuje się ostatnim. Warto ustrzec się też przed innym schematycznym myśleniem - skoro nie sprawdziła się szkoła publiczna, to przenosimy się do społecznej lub prywatnej. I w jednej, i w drugiej szkole są lepsi i gorsi nauczyciele, a jeśli chodzi o ilość dzieci w klasie, to w pewnych sytuacjach małe grupy typowe dla szkół społecznych czy prywatnych się nie sprawdzają. Dziecko, które trzymało się z boku w szkole publicznej, ma tutaj znacznie mniej możliwości nawiązania kontaktu z rówieśnikami, bo jest ich np. tylko dziesięcioro.
Ważny wywiad
Upatrzoną szkołę należy dokładnie zbadać, by nie fundować dziecku kolejnej porażki. Przede wszystkim warto zrobić wywiad wśród rodziców uczniów. Jak oni oceniają szkołę? Co sądzą o nauczycielach? Jak, ich zdaniem, szkoła radzi sobie w trudnych sytuacjach? Czy dzieci mogą tam liczyć na prawdziwe wsparcie dorosłych?
W rozmowie z dyrektorem dobrze jest powiedzieć, co nas "wygnało" z poprzedniej szkoły, jakie mamy doświadczenia i oczekiwania, na czym nam szczególnie zależy. A gdy będziemy już niemal zdecydowani, powinniśmy spotkać się z wychowawcą i przyjrzeć się nowej klasie, by upewnić się, czy dokonaliśmy dobrego wyboru.
Decyzja dorosłych
Pamiętajmy, że to my, rodzice podejmujemy decyzję o zmianie szkoły. Dziecko nie powinno być świadkiem naszych rozterek, wahań i głośnego zastanawiania się nad zaletami i wadami kolejnych placówek edukacyjnych. Dorośli muszą mieć pewność, że to, co wybierają, jest słuszne (na szczęście zyskuje się ją z czasem, proporcjonalnie do mądrego zaangażowania w sytuację dziecka) i dopiero wtedy mogą informować pierwszaka o czekającej go rewolucji.
Decyzja o zmianie szkoły jest bardzo trudna - boimy się o dziecko, zastanawiamy, czy rzeczywiście warto narażać je (i siebie) na stres związany z nową sytuacją. Trzeba jednak pamiętać, że w życiu robimy różne rzeczy, pomimo naszego lęku i obaw, a zmiany często przynoszą wiele dobrego. Otwierają nowe możliwości.
Dobre wejście
Zmiana szkoły zawsze jest dla dziecka stresem, ale rozsądne działania rodziców i nowej wychowawczyni mogą go znacznie zmniejszyć.
- Jeśli uznamy, że zmiana jest konieczna, nie odwlekajmy jej do końca roku szkolnego. Przedłużanie niekomfortowej dla dziecka sytuacji przyniesie mu więcej szkody niż pożytku.
- Gdy już podejmiemy decyzję i dokonamy wyboru szkoły, jak najszybciej sfinanalizujmy sprawę. Czekanie jest często bardziej stresujące niż same przenosiny. Jeśli myślimy o zmianie po feriach, najlepiej wyślijmy dziecko do nowej szkoły dwa, trzy dni przed nimi. Nie spędzi wtedy dwóch tygodni, zastanawiając się, jak to będzie. Najtrudniejsze pierwsze dni będzie już mieć za sobą.
- Warto poprosić wychowawczynię, by uprzedziła dzieci, że do ich klasy w najbliższym czasie dołączy nowy uczeń i przygotowała grupę na jego przyjęcie. I w pierwszych dniach roztoczyła nad maluchem szczególną opiekę.
- Wychowawczyni z pewnością będzie wiedziała, jak ułatwić dziecku wejście w nowe środowisko. Jeśli nie, możecie podrzucić jej kilka pomysłów. Stremowanemu maluchowi dobrze zrobi np. miły gest ze strony nowych kolegów. Może to być np. napisana przez panią i podpisana przez wszystkie dzieci ładna pocztowa kartka z życzeniami. Albo zrobiony przez całą klasę na godzinie wychowawczej powitalny transparent.
- Dobrą odpowiedzią na miłe powitanie ze strony nowych kolegów byłaby np. torba cukierków lub duża bombonierka. Po słodkim poczęstunku pierwsze lody z pewnością zostaną przełamane.
Pierwsze trzy lata nauki to bardzo ważny czas zarówno dla dziecka, jak i dla rodziców. Po pierwszym szoku, jakim jest rozstanie z przedszkolem i przystosowanie się do nowych warunków, przychodzi pora na nowe doświadczenia. Nauczanie początkowe jest "ładowaniem akumulatorów" na lata dalszej edukacji. To od szkolnego startu zależy, jak dziecko będzie potem traktowało naukę, budowało swoje relacje z rówieśnikami, wchodziło samodzielnie w życie. Niestety, czasem ten start nie jest udany - maluch nie lubi szkoły i zniechęca się do nauki.
Czasem siedmiolatek, który nie lubi chodzić do szkoły, poza werbalnymi oznakami niechęci zdradza jeszcze objawy somatyczne -rano boli go głowa, brzuch, ma biegunkę, wymiotuje, jest osowiały, ma gorączkę. Takie reakcje organizmu powinny być dla rodziców znakiem, że najwyższy czas mądrze pomóc dziecku.
Klasa pod lupą
W pierwszych latach szkolnych niezwykle ważna dla dziecka jest relacja z nauczycielem i klasowymi kolegami. Jeśli kontakty te nie układają się najlepiej: dziecko nie lubi wychowawcy, nie może znaleźć przyjaciela, źle czuje się w grupie rówieśników - to sygnał, by przyjrzeć się szkolnej sytuacji.
Warto kilka razy zaprosić kolegów syna czy córki do domu i dyskretnie poobserwować dzieci w zabawie. Można też wybrać się z klasą jako dodatkowy opiekun na wycieczkę lub basen i wtedy przyjrzeć się, jak dziecko radzi sobie w takiej sytuacji.
Koniecznie trzeba się umówić na dłuższą rozmowę z wychowawczynią. Niech opowie, jak postrzega dziecko na tle całej grupy. Być może wspólnie uda się znaleźć jakieś rozwiązanie.
Czas na pożegnanie?
Jeśli nasza ocena sytuacji pierwszaka nie wypadnie najlepiej i wszystko wskazuje na to, że są niewielkie szanse na jej poprawę w tej klasie (do tej pory nie udało się dziecku zaistnieć i nawiązać relacji) lub akurat z tą panią (jest mało elastyczna, reaguje obronnie, nie lubi dzieci, ma trudności z przekształcaniem klasy w grupę, nie można się z nią porozumieć), warto pomyśleć o pożegnaniu się z nielubianą szkołą.
Zmiana nie może jednak mieć charakteru ucieczki - skoro dziecku jest źle, to błyskawicznie zmieniamy szkołę, a po pewnym czasie ma trudności z przekształcaniem klasy w grupę i nie można się z nią porozumieć. Robimy to jeszcze raz i ten także nie okazuje się ostatnim. Warto ustrzec się też przed innym schematycznym myśleniem - skoro nie sprawdziła się szkoła publiczna, to przenosimy się do społecznej lub prywatnej. I w jednej, i w drugiej szkole są lepsi i gorsi nauczyciele, a jeśli chodzi o ilość dzieci w klasie, to w pewnych sytuacjach małe grupy typowe dla szkół społecznych czy prywatnych się nie sprawdzają. Dziecko, które trzymało się z boku w szkole publicznej, ma tutaj znacznie mniej możliwości nawiązania kontaktu z rówieśnikami, bo jest ich np. tylko dziesięcioro.
Ważny wywiad
Upatrzoną szkołę należy dokładnie zbadać, by nie fundować dziecku kolejnej porażki. Przede wszystkim warto zrobić wywiad wśród rodziców uczniów. Jak oni oceniają szkołę? Co sądzą o nauczycielach? Jak, ich zdaniem, szkoła radzi sobie w trudnych sytuacjach? Czy dzieci mogą tam liczyć na prawdziwe wsparcie dorosłych?
W rozmowie z dyrektorem dobrze jest powiedzieć, co nas "wygnało" z poprzedniej szkoły, jakie mamy doświadczenia i oczekiwania, na czym nam szczególnie zależy. A gdy będziemy już niemal zdecydowani, powinniśmy spotkać się z wychowawcą i przyjrzeć się nowej klasie, by upewnić się, czy dokonaliśmy dobrego wyboru.
Decyzja dorosłych
Pamiętajmy, że to my, rodzice podejmujemy decyzję o zmianie szkoły. Dziecko nie powinno być świadkiem naszych rozterek, wahań i głośnego zastanawiania się nad zaletami i wadami kolejnych placówek edukacyjnych. Dorośli muszą mieć pewność, że to, co wybierają, jest słuszne (na szczęście zyskuje się ją z czasem, proporcjonalnie do mądrego zaangażowania w sytuację dziecka) i dopiero wtedy mogą informować pierwszaka o czekającej go rewolucji.
Decyzja o zmianie szkoły jest bardzo trudna - boimy się o dziecko, zastanawiamy, czy rzeczywiście warto narażać je (i siebie) na stres związany z nową sytuacją. Trzeba jednak pamiętać, że w życiu robimy różne rzeczy, pomimo naszego lęku i obaw, a zmiany często przynoszą wiele dobrego. Otwierają nowe możliwości.
Dobre wejście
Zmiana szkoły zawsze jest dla dziecka stresem, ale rozsądne działania rodziców i nowej wychowawczyni mogą go znacznie zmniejszyć.
- Jeśli uznamy, że zmiana jest konieczna, nie odwlekajmy jej do końca roku szkolnego. Przedłużanie niekomfortowej dla dziecka sytuacji przyniesie mu więcej szkody niż pożytku.
- Gdy już podejmiemy decyzję i dokonamy wyboru szkoły, jak najszybciej sfinanalizujmy sprawę. Czekanie jest często bardziej stresujące niż same przenosiny. Jeśli myślimy o zmianie po feriach, najlepiej wyślijmy dziecko do nowej szkoły dwa, trzy dni przed nimi. Nie spędzi wtedy dwóch tygodni, zastanawiając się, jak to będzie. Najtrudniejsze pierwsze dni będzie już mieć za sobą.
- Warto poprosić wychowawczynię, by uprzedziła dzieci, że do ich klasy w najbliższym czasie dołączy nowy uczeń i przygotowała grupę na jego przyjęcie. I w pierwszych dniach roztoczyła nad maluchem szczególną opiekę.
- Wychowawczyni z pewnością będzie wiedziała, jak ułatwić dziecku wejście w nowe środowisko. Jeśli nie, możecie podrzucić jej kilka pomysłów. Stremowanemu maluchowi dobrze zrobi np. miły gest ze strony nowych kolegów. Może to być np. napisana przez panią i podpisana przez wszystkie dzieci ładna pocztowa kartka z życzeniami. Albo zrobiony przez całą klasę na godzinie wychowawczej powitalny transparent.
- Dobrą odpowiedzią na miłe powitanie ze strony nowych kolegów byłaby np. torba cukierków lub duża bombonierka. Po słodkim poczęstunku pierwsze lody z pewnością zostaną przełamane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz