Termin porodu – co warto o nim wiedzieć?

Na ogół w dniach poprzedzających określony termin porodu w otoczeniu ciężarnej wzrasta napięcie. Rośnie ono jeszcze bardziej, kiedy dany termin mija, a nic nie wskazuje na to, aby maluszek chciał wyjść na świat. Dotychczas wszyscy pytali „kiedy poród?”, teraz coraz częściej można usłyszeć: „jeszcze nie urodziłaś?”. Dlaczego nie ma się co nastawiać na ten jeden, określony, konkretny dzień?
Jak obliczyć termin porodu?

Już podczas pierwszych wizyt u osoby prowadzącej ciążę zostaje wyznaczony prawdopodobny termin porodu. Często jest on obliczany orientacyjnie wg tzw. reguły Naegelego. Polega ona na prostym obliczeniu: od pierwszego dnia ostatniej miesiączki odejmujemy trzy miesiące i dodajemy 7 dni, co daje 40 tygodni. Takie obliczenie określa środkowy dzień terminu ± 2 tygodnie. Tak wyznaczony termin porodu to tylko data orientacyjna. Dziecko może urodzić się 1–2 tygodnie przed matematycznie wyliczonym dniem porodu oraz do 2, a nawet 3 tygodni po. Ponadto ta reguła odnosi się do kobiet z regularnymi, 28-dniowymi cyklami. W przypadku krótszych lub dłuższych cykli, trzeba dodać do wyniku lub od niego odjąć liczbę dni różniących nasz cykl od cyklu 28-dniowego (np. jeśli mamy cykl 30-dniowy do wyznaczonego terminu dodajemy 2 dni, a jeśli cykl jest 26-dniowy to odejmujemy 2 dni itd.).
Termin porodu można też określić na podstawie USG. Z badań wynika, że najlepszym sposobem określenia przewidywanego terminu porodu jest wykonanie USG przed 14. tygodniem ciąży. USG w II trymestrze jest już pod kątem wyznaczania terminu mniej skuteczne.
Termin porodu można też precyzyjniej określić poprzez dodanie 38 tygodni do dnia owulacji. To jednak metoda dla tych kobiet, które dokładnie obserwują swój cykl i wiedzą, kiedy owulacja miała miejsce.Obliczanie terminu na podstawie dodania 40 tygodni do dnia współżycia jest mało precyzyjne.
Termin porodu
Wiele osób przyjmuje za termin porodu ten jeden, konkretny, wyznaczony dzień. Tymczasem trzeba zdać sobie sprawę, że niewielki procent kobiet rodzi w tak ustalonym terminie i w rzeczywistości pojęcie „termin porodu” jest dużo szersze.– W terminie porodu jesteśmy, gdy kończy się 37. tydzień ciąży – mówi Ewa Janiuk, położna. – Termin porodu to nie jest jeden dzień, tylko pięć tygodni, aż do 42. tygodnia ciąży – dodaje.Najwięcej dzieci przychodzi na świat między 37. a 42. tygodniem ciąży i są to dzieci „urodzone o czasie”.
Ciąża po terminie
Często słyszy się, że ktoś urodził „po terminie”, bo minęło już kilka dni od orientacyjnej daty porodu. Określenia „ciąża po terminie”, „ciąża przeterminowana” często kojarzą się z nieprawidłowością, ryzykiem, zagrożeniem. Tymczasem jest to po prostu ciąża, która przekracza ten orientacyjnie ustalony termin, ale nadal mieści się w granicach fizjologii. – Jeżeli dziecko rodzi się w 41. tygodniu i 6 dniu to nadal jest to w terminie – mówi Ewa Janiuk.Po skończonym 42. tygodniu ciąży mówi się o ciąży przenoszonej.
Co robić?
To, że właśnie nadszedł orientacyjnie obliczony dzień porodu, nie musi oznaczać, że dziecko jest już na niego gotowe. Nie trzeba wtedy zgłaszać się do szpitala. Na pewno w czasie oczekiwania na poród będzie kontrolowany stan dziecka (KTG, USG, stan łożyska). Według standardu opieki okołoporodowej po 40. tygodniu ciąży zaleca się badanie co 2–3 dni.
Zdarza się, że kobieta słyszy od lekarza, że jeżeli nie urodzi do danego dnia, ma zgłosić się do szpitala.
– Kobieta ma prawo usłyszeć takie zdanie, gdy ten określony dzień przypada na koniec 41. tygodnia ciąży. Zaleca się, aby na tym etapie skierować ją do hospitalizacji pod kątem łatwiejszego monitorowania stanu dziecka. Jeżeli jednak wszystko jest w porządku i nie ma żadnych wskazań medycznych do wywołania porodu, a ten określony dzień przypada w 40. tygodniu to jest to dla mnie niezrozumiałe. Jeżeli jednak są konkretne wskazania medyczne, wtedy można usłyszeć takie zdanie nawet w 37. tygodniu ciąży – tłumaczy Ewa Janiuk.
Rutynowa indukcja porodu tylko ze względu na „ciążę po terminie” nie jest uzasadniona. Zdaniem WHO nie powinno się wywoływać porodu dla wygody.
– Nie uważam za stosowne, żeby poród w jakikolwiek sposób stymulować. Nawet jeśli będziemy przyspieszać poród, to w dalszej kolejności może on nie przebiegać tak, jak powinien, bo organizm nie jest jeszcze na niego gotowy. Nawet wskazanie do hospitalizacji nie oznacza potrzeby indukowania porodu. Jeżeli nie ma zagrożenia, nie ma powodu, by ingerować – mówi Ewa Janiuk i dodaje: – Nauczymy się jednej rzeczy: pokory wobec natury. Pewnych spraw nie jesteśmy w stanie przeskoczyć i trzeba się uzbroić w cierpliwość. Pośpiech jest złym doradcą. Dziś wszystko chcielibyśmy mieć zaplanowane co do dnia i godziny. Poród nie należy do tego typu rzeczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Świat i edukacja dziecka , Blogger