Czy niemowlęta karmione piersią trzeba dopajać?
Daj dziecku pić” – taką radę mogą często usłyszeć mamy karmiące piersią, kiedy pojawia się upał albo malucha dopada czkawka. Czy dziecko karmione piersią faktycznie trzeba dopajać?
Eksperci zgodnie podają – dzieci karmione piersią nie potrzebują dodatkowego nawodnienia pomiędzy posiłkami. Maluch otrzymuje wystarczającą ilość wody wraz z mlekiem mamy. Z piersi najpierw wypływa pokarm wodnisty, a później – gęstszy, bardziej kaloryczny. Podanie wody, herbatki lub innego napoju napełnia brzuszek dziecka, przez co zmniejsza się jego zapotrzebowanie na pokarm mamy. Dopajanie albo dokarmianie redukuje czas dziecka spędzony przy piersi, co powoduje, że produkcja mleka zwalnia. To szczególnie niekorzystne na początku, kiedy mama i dziecko dopiero rozpoczynają przygodę z karmieniem i laktacja nie jest jeszcze unormowana.
– Dopajanie zaburza cały mechanizm laktacji – potwierdza Ewa Janiuk, położna. – Pokarm mamy jest dostosowany do potrzeb dziecka i zmienia się w trakcie każdego karmienia czy doby – przypomina.
Mleko mamy jest dla dziecka i jedzeniem, i napojem. Czasami maluch może chcieć tylko kilka łyków popitki z piersi i jest to normalne. Nawet gdy z nieba sączy się żar, niemowlę nie potrzebuje dodatkowych płynów. Karmienie zapewnia mu odpowiednią dawkę i wody, i pożywienia. Kobiecy pokarm jest pełnowartościowy, a karmienie na żądanie w pełni zaspokaja pragnienie malucha. W upalne dni dziecko samo będzie częściej domagać się krótkich karmień.
Ponadto Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaleca wyłączne karmienie piersią do ukończenia przez dziecko 6. miesiąca życia. Oznacza to, że przez pierwsze półrocze maluch nie potrzebuje dodatkowych pokarmów i płynów – w tym również wody. Podawanie dziecku wody może zaburzyć proces karmienia piersią, wpłynąć na laktację, zmniejszyć ilość przyjmowanych przez dziecko kalorii.
Położna zwraca też uwagę na to, że podawanie maluchowi dodatkowych płynów w butelce ze smoczkiem zaburza u niego odruch ssania. Z tego powodu przynajmniej w pierwszym miesiącu, do czasu ustabilizowania laktacji warto poczekać też z podawaniem dziecku smoczka. Ssanie smoczka a piersi to bowiem dwie, zupełnie róże sytuacje. Ssanie piersi to dla dziecka intensywna praca, w trakcie której wysuwa język i brodę. Z kolei, aby utrzymać w ustach smoczek, dziecko cofa język i brodę. To może wprowadzić zamieszanie. Maluch może ssać pierś mniej efektywnie i nie pobudzać jej we właściwy sposób. – Do ssania butelki potrzebnych jest kilka zwykłych mięśni. Wystarczy, że dziecko delikatnie naciśnie na smoczek i już płynie z niego zawartość butelki. Nie wymaga to żadnego odruchu ssania, wystarczy zwyczajny ucisk, który nic więcej nie powoduje – mówi położna.
Ponadto nawet najkrótsze karmienia stymulują produkcję mleka, stąd dopajanie sprawia, że dziecko będzie mniej czasu spędzało przy piersi.
Zdaniem położnej w wyjątkowej sytuacji można podać niemowlęciu odrobinę przegotowanej wody. – Przykładowo, gdy mama wyszła z domu, nie zostawiła dla dziecka mleka i nie wiemy, co robić. W takiej sytuacji najlepsza jest zwykła, przegotowana woda. Wystarczy kilka małych łyżeczek, nie więcej. Nie dopajamy jednak malucha, kiedy nie ma takiej potrzeby – mówi położna.
Położna przestrzega też przed podawaniem dzieciom soków, ziół czy herbatek również ze względu na ich skład, w którym nierzadko można znaleźć cukier. W chwili, gdy zaczynamy rozszerzać dietę malucha, woda jest najbardziej zalecanym napojem dla dziecka, o czym możecie przeczytać więcej w tej rozmowie z dietetykiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz